niedziela, 19 czerwca 2016

Od Rose CD Occidere

Zioło, zioło i zioło. Czy on do reszty zdurniał? Tak, chyba tak.
-Jakie konkretniej?-Spytałam.
-Ludzkie zioło!-Krzyknął.
Ludzkie...cokolwiek jest ludzkie, jest złe. Więc to zioło to pewnie narkotyk. Dotknęłam łapą kawałek ziemi i chwilę urosła na niej roślina. Basior od razu ją zerwał i podpalił. Z braku lepszego pomysłu zrobiłam to samo i po chwili świat zaczął przybierać niecodzienne barwy, jakaś nowość.
-Szukajmy już terenów watahy.-Stwierdził basior.
Chciałam wstać, ale...nie mogłam. W głowie zaczęło mi wirować. Nagle znów zaczęło padać. Podniosłam się i ruszyłam za basiorem.
-wyścig do najbliższej rzeki?-Spytał.
-Zgoda!-Krzyknęłam.
Czemu się zgodziłam? nie wiem. Łeb mnie boli i nie mam siły, ale... "Jak się bawić, to się bawić. Drzwi wybeb*ć, okna wstawić!". Dogonienie Occidere zajęło mi chwilę. biegnąc łeb w łeb dotarliśmy nad wodę.
-Wygrałem!-Cieszył się.
Wepchnęłam go do wody.
-Szach mat! Teraz ja wygrałam!-Zaczęłam się śmiać, na co basior zawtórował.
Nagle, w lesie, rozbrzmiało groźne warknięcie, a chwilę potem z lasu wyszedł...niedźwiedź!!!
<Occidere?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz