poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Vapor

Na tereny Watahy Czarnego Płomienia weszłam kilka dni temu. Zostałam niemal od razu zauważona przez jej członków, którzy ciekawi byli co tu robię, jakie mam zamiary i czy wstąpię w jej szeregi. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że pomimo mojej nieśmiałości życie wśród innych wilków będzie o wiele łatwiejsze niż tułaczka po świecie w pojedynkę. Zdecydowałam się na dołączenie, a Alpha pozwolił mi zostać.
Obecnie leżę w sporej, skalnej jaskini i przypatruję się wyjściu na zewnątrz. Po bezchmurnym, błękitnym niebie latają ptaki, a na ziemi, tuż przed jaskinią, niektórzy członkowie watahy spędzają wspólnie czas. Kilka razy myślałam nawet czy by do nich nie podejść, ale... Zdecydowałam się jednak zostać w środku. Zdaję się, że jeszcze nie do końca się tu zadomowiłam... Z rozmyślań wyrwał mnie dotyk czyjejś łapy. A, że się tego nie spodziewałam... No, podskoczyłam kilkadziesiąt centymetrów w górę, a serce zaczęło łomotać jak upośledzone. Chyba nie muszę mówić, że wyraz mojego pyska był jak "ŁO BOŻE, BOMBARDUJO! WSZYSCY ZGINIEMY!".
- Spokojnie, Vapor... Nie pękaj, to tylko ja. - Zaśmiał się ktoś, a ja dopiero po chwili zorientowałam się z kim mam do czynienia...

>Ktoś?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz