Ale, ale... Poczułam coś, co nie jest ani zającem, ani też wiewiórką czy czymkolwiek innym do jedzenia. No. Chyba, że ktoś by się mocno uparł. Wtedy można zjeść innego wilka.
- Przyjacielu! Nadchodzę! - Wrzasnęłam i puściłam się biegiem w kierunku, z którego dobiegał zapach pobratymca.
Biegłam tak, aż nie potknęłam się o własne łapy, w rezultacie driftując pyskiem po ziemi. No i wpadłam na drzewo.
Po chwili jednak, podniosłam głowę z ziemi, fuknęłam, otrzepałam i wstałam.
- Przyjacieluuuu! Gdzież tyyyy...? - Zawyłam.
- Przepraszam...? - Spytał ktoś ze zdezorientowaniem w głosie.
Jakiś basior. Chwileczkę...
- PRZYJACIEL! - Krzyknęłam i skoczyłam na niego, przygniatając go do ziemi.
- Jestem Asinine! Jak się nazywasz?! Skąd jesteś?! Zostaniemy przyjaciółmi?! - Z uśmiechem wypluwałam słowa z prędkością karabinu maszynowego...
>Ktoś?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz