czwartek, 16 czerwca 2016

Od Asinine

Spacerowałam właśnie po części lasu, w której jeszcze nigdy mnie nie było. Ale to chyba nic dziwnego, skoro do małych on nie należy. Rozglądałam się wokół, węsząc za czymś do jedzenia. Za czymś, co nie byłoby zającem, bo miałam ich już serdecznie dosyć. Może być nawet wiewiórka... Naprawdę...
Ale, ale... Poczułam coś, co nie jest ani zającem, ani też wiewiórką czy czymkolwiek innym do jedzenia. No. Chyba, że ktoś by się mocno uparł. Wtedy można zjeść innego wilka.
- Przyjacielu! Nadchodzę! - Wrzasnęłam i puściłam się biegiem w kierunku, z którego dobiegał zapach pobratymca.
Biegłam tak, aż nie potknęłam się o własne łapy, w rezultacie driftując pyskiem po ziemi. No i wpadłam na drzewo.
Po chwili jednak, podniosłam głowę z ziemi, fuknęłam, otrzepałam i wstałam.
- Przyjacieluuuu! Gdzież tyyyy...? - Zawyłam.
- Przepraszam...? - Spytał ktoś ze zdezorientowaniem w głosie.
Jakiś basior. Chwileczkę...
- PRZYJACIEL! - Krzyknęłam i skoczyłam na niego, przygniatając go do ziemi.
- Jestem Asinine! Jak się nazywasz?! Skąd jesteś?! Zostaniemy przyjaciółmi?! - Z uśmiechem wypluwałam słowa z prędkością karabinu maszynowego...

>Ktoś?<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz