poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Erica

- Watch the sun set, hold it from afar
Close as I get to being where you are
While there's light left I sing this song for you
Don't know if you care, but every day I do... - zanuciłem cicho, siadając na niewielkim wzgórzu, z którego doskonale widać było piękny zachód słońca. Niby taka trywialna rzecz, a cieszy. Westchnąłem. Czarna grzywka jak zwykle spadła mi na oczy, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz podobało, bo gdy przez czarne włosy prześwitywały pomarańczowe promienie wyglądało to jak... No, coś pięknego w każdym razie.
Cóż... Zawsze byłem typem artysty, którego urzekały właśnie takie dziwne rzeczy.
Zdmuchnąłem sobie grzywkę z oczu, tym razem wpatrując się w znajdujący się pode mną niewielki staw, również niezwykle urokliwy, jak dla mnie. Słońce świetnie się w nim odbijało, rozsyłając po powierzchni wody pomarańczowe smugi. Aż się zachłysnąłem z tego piękna.

No, może raczej winna była temu woda w stawie. I pewna wadera, która z rozpędu na mnie wpadła, do owej wody mnie wpychając.
Wynurzyłem się z jeziora, zanosząc się kaszlem i wyglądając raczej jak coś, co wypełzło z bagien niż jak wilk. Wadera patrzyła na mnie z niepokojem.
- Ojejku... Przepraszam, nie zauważyłam cię... Nic ci nie jest? - pomogła mi wyjść na brzeg, gdzie otrzepałem się, wyplułem z litr wody i uśmiechnąłem się do swojej 'wybawicielki' słabo.
- Nie... - kaszlnąłem. - Wszystko okej.
Mokra grzywka zalepiła mi całe oczy, toteż nawet nie mogłem zobaczyć dokładnie, gdzie znajduje się właścicielka cichego głosu. Ani jak wygląda. Czekałem, aż coś powie, ale się nie doczekałem. Kaszlnąłem ponownie.
- Ehm... Też jesteś z Watahy Czarnego Płomienia? Nie znam tu zbyt wielu wilków...
- Tak... - mruknęła tylko wadera. Kiedy udało mi się w końcu wyplątać z mokrej grzywki dostrzegłem, że wyglądała na dość nieśmiałą. Chyba czuła się trochę niepewnie.
- Tak z innej beczki... - uśmiechnąłem się, próbując nawiązać ze złotooką waderą kontakt wzrokowy. - Jestem Eric.

<Vapor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz