środa, 22 czerwca 2016

Od Róży CD Einel'a

Kryształy zaczęły błyszczeć w kolorze naszych oczu.
-Fajne są.-Uśmiechnęłam się.
Basior przytaknął.
-Hm...to co teraz robimy?-Spytałam lekko przekrzywiając głowę.
-Nie wiem...może...przejdziemy się na spacer?-Spytał.
-Propozycja nie do odrzucenia.-Uśmiechnęłam się.
Fajnie jest mieć nowego przyjaciela. Powolnym krokiem doszliśmy do gór.
-Te skały...one...latają?-Spytałam.
-Owszem.-Uśmiechnął się.
Nagle wpadł mi do głowy durny plan.
-Chwyć mnie za łapę.-Powiedziałam.
-Co?-Spytał, ale po chwili chwycił mnie.
Uniosłam się nad ziemią i wylądowaliśmy na jednej z lewitujących skał.
-Co jest na tych skałach?-Spytałam.-Można tu mieszkać? Czy...a właściwie jak to możliwe że one latają? Fajnie jest tutaj. Ja tu zamieszkam, a ty?-Zasypałam go pytaniami.
<Einel?> xD

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Od Einel'a CD Róży

Przyjrzałem się błyskotce, która połyskiwała w świetle księżyca. Wadera trąciła łapą znalezisko. Pochyliłem się i przyjrzałem uważnie.
-Wygląda jak jakiś talizman czy coś w tym stylu...- Powiedziałem
-Piękny.- szepnęła z zachwytem.
Uśmiechnąłem się i złapałem go między zęby, a ten pękł na dwie równe połówki.
Zdezorientowany upuściłem je a one połyskiwały oślepiającym blaskiem.
-Mam pomysł! Poczekaj.
Wadera ruszyła w stronę lasu a ja stałem tak zahipnotyzowany pięknem talizmanu.
Róża wróciła po chwili niosąc dwa sznurki. Stałem i patrzyłem jak Wadera sprawnie owija błyskotki a następnie zarzuca jeden na swoją szyję. Uśmiecham się do wadery kiedy kamień świeci czerwonym blaskiem. Róża macha ogonem zachęcająco wskazując  na drugą połówkę.  Wykonałem jej polecenie, a kamień zalśnił kolorem moich oczu a konkretnie niebieskim.
<Różyczka?>

Od Róży CD Einel'a

Szach mat! Basior wylądował w wodzie.
-Orzesz ty!-Powiedział.
Po chwili pociągnął mnie za łapę i również wylądowałam w wodzie. Nawzajem się chlapaliśmy i pływaliśmy przez dłuższą chwilę. Księżyc wreszcie był już w zenicie i wtem pod taflą wody, chyba na dnie, coś zabłyszczało. Podpłynęłam kawałek bliżej. co to mogło być? Blask wydawał się rosnąć w siłę i z czasem oślepiać.
-Widzisz to?-Spytałam wskazując pyskiem na coś pod wodą.
Basior zanurkował i po chwili w pysku miał jakiś przedmiot. Wypłynęliśmy na powierzchnie i się otrzepaliśmy. Wyglądamy trochę...chyba każdy miał kiedyś włosy każdy w inną stronę? My dokładnie tak wyglądamy w tej chwili. Spojrzałam na Einel`a, który położył błyskotkę na trawie.
-Co to jest?-Spytałam powoli podchodząc.
<Einel?>

Od Einel'a CD Róży

Po chwili wędrówki wyczułem sarnę. Spojrzałem na Różę  upewniając się, że też ją czuje. Wadera machnęła pyskiem w stronę polany,  na niej dojrzałem  dwie sarny. Zbliżyliśmy się,  a jedna z nich zastrzygła uszami.
Raz.
Dwa.
Trzy.
***
Leżałem i przypatrywałem się Róży, która w skupieniu przeżuwała upolowaną sarnę. Srebrny księżyc oświetlał taflę wody rozciągającą się przed nami. Podniosłem się z ziemi i  podszedłem wolnym krokiem do jeziorka. Było to moje ulubione miejsce. Woda tu zawsze jest ciepła a jeziorko głębokie, postawisz cztery kroki, a za piątym wpadasz i tracisz grunt.
-Właściwie to długo jesteś w naszej rodzince?- spytała przenosząc na mnie swe spojrzenie.
-Tak... już jakiś czas. Trafiłem tu przypadkiem  i tak jakoś zostałem.
-Yhhmmm....- mruknęła przytakując.
-A Ty?- spytałem.
Nastąpiła chwila ciszy i zanim zdążyłem się obrócić usłyszałem:
-Orientuj się!
Co?! Nim dotarły do mnie jej słowa wylądowałem w wodzie.

<Różyczka?>

Powitajmy Nero!


Imię: Nero
Pseudonim: Nie ma
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Data urodzenia: 17.04
Stanowisko: Strateg
Charakter: Nero to bardzo honorowy wilk. Jeśli ktoś go zdenerwuje lub upokorzy to będzie na tej osobie się mścił do końca życia. Jest bezlitosny i waleczny jeśli ktoś zaczepnie osobę z watahy. Mimo tego też ma swoje zalety. Ma ogromne poczucie humoru. Potrafi śmiać się ze wszystkiego. Jeśli ktoś potrzebuje jego pomocy, nie zawacha się pomóc. Uwielbia się bawić i biegać. Lubi inne wilki z watahy. Tak jak inni też ma swoje wady. Potrafi być bardzo agresywny ale i tak go lubią takim jakim jest.
Rodzina: Jego rodzice zostali zabici z powodu wścieklizny psów husky którzy zaatakowali ich z głodu.
Partner: Szuka
Zauroczenie: Nikt
Potomstwo: Jeszcze nie ma
Moce:
  • gdy jest wściekły jego łapy są palące 
  • potrafi wytworzyć tornado ale nie aż tak dobrze 


Od Erica

- Watch the sun set, hold it from afar
Close as I get to being where you are
While there's light left I sing this song for you
Don't know if you care, but every day I do... - zanuciłem cicho, siadając na niewielkim wzgórzu, z którego doskonale widać było piękny zachód słońca. Niby taka trywialna rzecz, a cieszy. Westchnąłem. Czarna grzywka jak zwykle spadła mi na oczy, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz podobało, bo gdy przez czarne włosy prześwitywały pomarańczowe promienie wyglądało to jak... No, coś pięknego w każdym razie.
Cóż... Zawsze byłem typem artysty, którego urzekały właśnie takie dziwne rzeczy.
Zdmuchnąłem sobie grzywkę z oczu, tym razem wpatrując się w znajdujący się pode mną niewielki staw, również niezwykle urokliwy, jak dla mnie. Słońce świetnie się w nim odbijało, rozsyłając po powierzchni wody pomarańczowe smugi. Aż się zachłysnąłem z tego piękna.

No, może raczej winna była temu woda w stawie. I pewna wadera, która z rozpędu na mnie wpadła, do owej wody mnie wpychając.
Wynurzyłem się z jeziora, zanosząc się kaszlem i wyglądając raczej jak coś, co wypełzło z bagien niż jak wilk. Wadera patrzyła na mnie z niepokojem.
- Ojejku... Przepraszam, nie zauważyłam cię... Nic ci nie jest? - pomogła mi wyjść na brzeg, gdzie otrzepałem się, wyplułem z litr wody i uśmiechnąłem się do swojej 'wybawicielki' słabo.
- Nie... - kaszlnąłem. - Wszystko okej.
Mokra grzywka zalepiła mi całe oczy, toteż nawet nie mogłem zobaczyć dokładnie, gdzie znajduje się właścicielka cichego głosu. Ani jak wygląda. Czekałem, aż coś powie, ale się nie doczekałem. Kaszlnąłem ponownie.
- Ehm... Też jesteś z Watahy Czarnego Płomienia? Nie znam tu zbyt wielu wilków...
- Tak... - mruknęła tylko wadera. Kiedy udało mi się w końcu wyplątać z mokrej grzywki dostrzegłem, że wyglądała na dość nieśmiałą. Chyba czuła się trochę niepewnie.
- Tak z innej beczki... - uśmiechnąłem się, próbując nawiązać ze złotooką waderą kontakt wzrokowy. - Jestem Eric.

<Vapor?>

Od Róży CD Einel'a

Odetchnęłam z ulgą. Po raz pierwszy aż tak się wystraszyłam.
-Dobrze że nic ci nie jest, wystraszyłeś mnie.-Szepnęłam.
Szczerze? Kiedy wyleciał ten misiek o mało nie zeszłam na zawał i zawdzięczam życie Einel`owi.
-Dziękuję że mnie uratowałeś.-Powiedziałam patrząc basiorowi prosto w oczy.
-Nie ma za co.-Powiedział i uśmiechnął się.
Zapanowała cisza, a na dworze kontrolę przejęła noc.
-Idziemy coś upolować? Tylko...tym razem bez niedźwiedzia w roli głównej.-Spytałam.
-Pewnie!-Einel machnął na potwierdzenie ogonem.
Wyszłam z ciasnej jamy i po chwili otoczyła nas ciemność. Nagle coś rozświetliło przestrzeń wokół. odwróciłam się w stronę basiora, ale...
-Pa-palisz się!-Spanikowałam.
Oczy jak pięć złoty i rozdziawiony pysk, moja mina musiała wyglądać zabawnie.
-Spokojnie, to jedna z moich mocy.-Uspokoił mnie.
Odetchnęłam.
-No to w drogę czas znaleźć zwierzynę!-Zaczął basior.
<Einel?> Wena ;-;

Od Vapor

Na tereny Watahy Czarnego Płomienia weszłam kilka dni temu. Zostałam niemal od razu zauważona przez jej członków, którzy ciekawi byli co tu robię, jakie mam zamiary i czy wstąpię w jej szeregi. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że pomimo mojej nieśmiałości życie wśród innych wilków będzie o wiele łatwiejsze niż tułaczka po świecie w pojedynkę. Zdecydowałam się na dołączenie, a Alpha pozwolił mi zostać.
Obecnie leżę w sporej, skalnej jaskini i przypatruję się wyjściu na zewnątrz. Po bezchmurnym, błękitnym niebie latają ptaki, a na ziemi, tuż przed jaskinią, niektórzy członkowie watahy spędzają wspólnie czas. Kilka razy myślałam nawet czy by do nich nie podejść, ale... Zdecydowałam się jednak zostać w środku. Zdaję się, że jeszcze nie do końca się tu zadomowiłam... Z rozmyślań wyrwał mnie dotyk czyjejś łapy. A, że się tego nie spodziewałam... No, podskoczyłam kilkadziesiąt centymetrów w górę, a serce zaczęło łomotać jak upośledzone. Chyba nie muszę mówić, że wyraz mojego pyska był jak "ŁO BOŻE, BOMBARDUJO! WSZYSCY ZGINIEMY!".
- Spokojnie, Vapor... Nie pękaj, to tylko ja. - Zaśmiał się ktoś, a ja dopiero po chwili zorientowałam się z kim mam do czynienia...

>Ktoś?<

Od Xperiona CD Neyos

Wadera lekko mnie wyprzedziła i przyspieszyła kroku, ja oczywiście podążałem za nią. Z lasu wyszliśmy na jakąś łąkę. Wysoka trawa sięgała mi do łokci, idealne miejsce do zagonienia ofiary. Księżyc oświetlał nam drogę i w końcu mogłem zobaczyć jak Neyos wygląda, bowiem wcześniej wyraźna była tylko jej sylwetka.
- Jeszcze kawałek. - Powiedziała wadera odwracając głowę w moją stronę.
Ja tylko lekko się uśmiechnąłem, o ile mój uśmiech można nazwać uśmiechem. Mruknąłem tylko coś w stylu "W porządku" i wróciłem do podziwiania terenów dookoła. Neyos wskazała na górę niedaleko.
- To tam. - Powiedziała.
- Nic tam nie mieszka? - Zapytałem stając obok niej.
- Co przez to rozumiesz?
- Nie wpakujemy się chamsko nikomu do domu? Nie wiem, jakiemuś niedźwiedziowi? - Pytałem całkiem poważnie i nie rozumiałem, dlaczego wadera się zaczęła śmiać.
- Nie, nie martw się. - Odparła. - Niedźwiedzi nie ma w tej części lasu.
Skinąłem głową. Zaczęliśmy wchodzić pod górę, było trochę stromo i trzeba było uważać na osuwającą się ziemię, ale dotarliśmy tam bez większych przeszkód.

<Neyos?>

Od Neyos CD Xperiona

Uśmiechnęłam się.
- No to świetnie. Teraz jest już późno, więc nie ma sensu przedstawiać cię reszcie, bo wszyscy i tak już śpią. Gdzie przenocujemy? - Spytałam.
- PrzenocujeMY? - Basior zatrzymał się wlepiając we mnie oczy.
- Owszem, my. - Odparłam uśmiechając się.
I tak wiedziałam, że mnie nie widzi. Oczekiwałam na jego odpowiedź, chyba nie zrozumiał, że się nie odczepię.
- Nigdzie z tobą nie idę. - Zaczął. - Idź w swoją stronę, ja cię nie będę niańczyć.
- Hej! Mam trzy lata! Nie jestem jakimś szczeniakiem! - Powiedziałam udając oburzenie, po czym się zaśmiałam.
Basior tylko głośno westchnął zdając sobie sprawę z tego, na czyje towarzystwo się skazał godząc się dołączyć do watahy. Taki już ze mnie dziwny osobnik.
- Trzy, mówisz? Ja mam siedem. - Mruknął odwracając się ode mnie.
Ruszył w zupełnie innym kierunku, a ja stałam jak kołek, bo nie wiedziałam, co się w ogóle dzieję. Czy on sobie ode mnie idzie? Tak, idzie. Nawet się nie odwraca. Czy powinnam iść za nim? Nie. A czy pójdę? Owszem.
- Zaczekaj na mnie. - Powiedziałam, po czym przyspieszyłam kroku i po chwili byłam u boku basiora. - Niedaleko jest jaskinia, położona dość wysoko w pewnej górze, więc jest bezpieczna. - Dodałam.
- No to idźmy tam. - Powiedział Xperion zerkając na mnie. - W którą to stronę?
- Zaprowadzę cię. - Odparłam.

<Xperion? Ney się przyczepiła :3 >

niedziela, 19 czerwca 2016

Od Einel'a CD Róży

Miś, a jednak czułem, że coś jest nie tak.
Pędziłem tuż za waderą aby w razie czego ją zasłonić. Biegła szybko, ale to zdecydowanie za wolno, jeżeli chcemy ujść z życiem.
-W lewo!
Wadera bez zbędnych komentarzy czy pytań skręciła we wskazanym kierunku. Biegłem prosto, modląc się w duchu, aby misiek pobiegł za mną. Przyspieszyłem sapiąc głośno, słyszałem za sobą stłumiony przez adrenalinę odgłos ciężkiego cielska stąpającego po ziemi. Był zmęczony jeszcze trochę i powinien sobie odpuścić. Teraz w prawo, zatrzymałem się za skałą i nasłuchiwałem .
Cisza.
 Tylko mój ciężki oddech ją zakłócał. Odetchnąłem i ruszyłem do wadery. Po kilku minutach dotarłem w miejsce gdzie powinna się znajdować Róża. Jaskinia małych rozmiarów tonęła w mroku, a w niej cierpliwie czekała ona.  Uśmiechnęła się na mój widok, a ja widziałem jak napięcie i zdenerwowanie znika z jej oczu.
<Różyczka?>

Powitajmy Vapor!




Imię: Vapor
Pseudonim: Nie posiada żadnego, ale nie obrazi się jeśli ktoś postanowi wymyślić
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Data Urodzenia: 20.11
Stanowisko: Szpieg
Charakter: Vapor, to dość nieśmiała wadera, rzadko zaczynająca rozmowę. Nie rzuca się w oczy, ani nie uważa by była kimś bardziej wartym uwagi od innych. Boi się wstępować w nowe środowisko, do nowych wilków, w obawie, że okażą się do niej źle nastawione.  Mimo to, gdy już znajdzie dla siebie miejsce między innymi wilkami i zawrze nieco mocniejszą relację, potrafi być dobrą przyjaciółką. Jakieś tam poczucie humoru ma, głupawe pomysły, które dość często realizuje - także. Z racji tego, że jest małomówna i potrafi dokładnie innych wysłuchać, bez obaw można powierzać jej tajemnice i inne rozterki. Bo niby komu i w jakim celu miałaby to przekazać? Poza tym, to bardzo miła, przyjazna i pomocna wilczyca. Jednakże, często boi się wyrazić swoje zdanie, zdając się na łaskę większości, bo i tak nigdy niczego nie zdziała...
Rodzina: Pamięta jedynie swoją przybraną matkę - Affair
Partner: Brak
Zauroczenie: Brak. Chyba.
Potomstwo: Brak
Moce: 
  • Potrafi stać się niewidzialna, co okazuje się niezwykle przydatne w wielu sytuacjach
  • Może nie jest to jakąś mocą, a bardziej specjalnością - potrafi bardzo szybko biegać

Od Rose CD Occidere

OMG, już nie mam na niego siły.
-Jak nie po dobroci, to siłą!-Krzyknęłam.
Basior obejrzał się i...po chwili chwyciłam go i zaczęłam unosić się w powietrzu.
-O...od kiedy latamy? Pierszy raz jestem prawdziwym głąbem gołębiem!-Krzyknął i wyprostował łapy jak ptak. Zaczął nimi machać na prawo i lewo. Westchnęłam i wrzuciłam basiora prosto do wody, na brzeg.
-Od twoich sucharów aż mi się chce pić.-Zażartowałam.
Basior wypłynął na brzeg. Za nim pojawił się...
<Occidere?> Wena mnie opuściła ;-;

Od Róży CD Einel'a

Nastała chwila ciszy.
-Chodźmy tędy.-Uśmiechnął się wilk i poszedł w prawo.
Żwawo dotrzymałam mu kroku. Chwilę szliśmy w ciszy, ale...
-M-miś!-Krzyknęłam.
-Miś?-Spytał Ein.
-No ten...no, mały niedźwiadek!-Powiedziałam.
Kawałek za nim stała, najwidoczniej, jego mama. Nie powiem, wryło mnie. Nie mogę się ruszać i stoję osłupiała.
-Wiejmy!-Krzyknął basior i szarpnął mnie lekko.-Tędy!
Pobiegłam pierwsza, a basior biegł kawałek za mną. Niedźwiedzie jednak są szybkie...uda nam się ucie?
<Einel?> Wena, gdzie ona jest? [*] 

Od Einel'a

Ukryłem się w wysokiej trawie obserwując. Słońce rzucało swe ostatnie promienie powoli ustępując miejsce księżycowi. Czekałem tak może z dziesięć minut, jednak dalej nic. A byłem pewien, że kogoś słyszałem. To nic... trzeba się zbierać.
-Co robisz?- Ktoś krzyknął tuż przy moim uchu.
Poderwałem się i lekko skrzywiłem. Zdecydowanie za głośno. Odwróciłem się w stronę mojej rozmówczyni i zamarłem. Intensywnie czerwone oczy pełne radości wpatrywały się we mnie wyczekując mojej odpowiedzi.
-Kończę patrol.- odpowiedziałem uśmiechając się przyjaźnie do wadery. Ta odwzajemniła mój uśmiech swoim, a ja nie mogłem wyjść z podziwu czy jej pysk nie drętwieje od tego wiecznie goszczącego na nim uśmiechu.
-Odprowadzić cię? - Spytałem. Nie do końca pewien, czy jest bezpiecznie.
-Jasne, dzięki. - O ile było to możliwe poszerzyła swój uśmiech. Była całkiem uroczą waderą, wcześniej nie miałem okazji z nią porozmawiać. - Jestem Róża- dodała po chwili ciszy panującej między nami.
-Ein.
<Różyczka?>

Od Xperiona CD Neyos

Zmierzyłem waderę wzrokiem. Dalej widziałem tylko jej sylwetkę. Ot zwykła, drobna waderka. Nic wartego uwagi.
- Musisz być tak irytująca? - Zapytałem, po czym użyłem swej wspaniałej zdolności teleportacji i po chwili pojawiłem się kilka metrów dalej.
- Tak, muszę. Dołączysz, czy nie? - Zapytała podbiegając do mnie i starając się zagrodzić mi drogę ucieczki z tej sytuacji.
- Nie jestem zainteresowany. - Odparłem i wyminąłem wilczycę.
- A powiesz chociaż, co robisz na tych terenach? - Powiedziała ściszonym głosem, jakby chciała, żeby nikt nie usłyszał, że z kimś rozmawia.
- Po prostu tędy przechodzę. Możesz się ode mnie odczepić?
- Nie. - Mruknęła. - Będę za tobą chodzić, dopóki nie zgodzisz się na dołączenie.
- Oj, to sobie zwiedzisz kawałek świata, moja droga. - Westchnąłem idąc ścieżką wydeptaną przez jelenie w głąb lasu.
- Czemu nie chcesz? - Zapytała doganiając mnie.
Musiała nieźle przebierać tymi swoimi nóżkami, żeby dorównać tempem takiemu komuś jak ja. Nie oszukując muszę przyznać, że do najmniejszych wilków nie należę.
- Nie nadaję się do życia w grupie na stałe, wiesz? - Odpowiedziałem zerkając na Neyos.
- Wierz mi, że ja też...
Westchnąłem po raz kolejny w ciągu tych piętnastu minut rozmowy.
- Dobra, jeśli ci tak bardzo zależy, to dołączę. - Warknąłem. - Tylko daj mi już święty spokój.

<Neyos?>

Od Neyos CD Xperiona

Czerwone oczy basiora połyskiwały w mroku. Można powiedzieć, że miał je dośc niezwykle ubarwione, one wprost hipnotyzowały.
- Niczego nie chcę. - Powiedziałam. - Jestem po prostu ciekawa...
- Co tu robię? - Dokończył za mnie basior. Nie czekając aż odpowiem, kontynuował. - Nie martw się, rano mnie już nie będzie w tym lesie, a teraz idź. - Próbował mnie zbyć.
- Zaraz, czekaj! Jeszcze nie skończyłam. - Zaczęłam cicho. - Tutaj jest...
- Wataha. Wiem o tym. - Powiedział. - Doprawdy nie musisz mi o tym mówić.
- Dasz mi dokończyć? To trochę drażni, jeśli wcinasz się tak w zdanie. - Zwróciłam uwagę nieznajomemu. - Nazywam się Neyos. - Dodałam szybko.
Basior się tylko zaśmiał, po czym podniósł się z ziemi. Dopiero wtedy zauważyłam, że gdyby nie był tak miły lub gdybym ja była bardziej upierdliwa, to mógłby mi z łatwością zrobić coś poważnego jednym ciosem.
- Ja mam na imię Xperion. - Powiedział. - A teraz daj mi spokój.
- A dołączysz do watahy? - Spytałam nie dając za wygraną.

<Xperion?>

Powitajmy Einel'a!


Imię: Einel
Pseudonim: Ein
Płeć: basior
Wiek:   3,5
Data Urodzenia: 15.08
Stanowisko: Strażnik Graniczny
Charakter: Einel jest raczej spokojnym basiorem, stara się rozwiązywać problemy pokojowo. Jest kulturalny. Uważa, że każda wadera jest zesłana przez boga, więc jest istotą boską, idealną i trzeba zwracać się do niej z szacunkiem. W obronie swojej watahy jak i jej terenów jest bezlitosny. Stara się być sprawiedliwy, co nie zawsze mu wychodzi. Lubi pomagać innym i uwielbia czuć się potrzebny. Potrafi być szalony i zabawny, ale tylko wtedy, kiedy uważa to za stosowne. Ein jest oddany bliskim i lubi zawierać nowe znajomości.
Rodzina: Opuścił ją dawno temu.
Partner: brak
Zauroczenie:brak
Potomstwo:brak ( marzy o dużej rodzince )
Moce:

  • samozapłon
  • zamyka wilka w klatce z ognia 
  • podpala siłą woli

Od Xperiona

Kolejny dzień  samotnej wędrówki zbliżał się ku końcowi. Trafiłem na tereny jakiejś watahy, dało się doskonale wyczuć obecność innych wilków. Starałem się nie wpadać w jakieś szczególne ich zainteresownie, chciałem tędy po prostu przejść.
Noc powoli pochłaniała las. Ostatnie promienie słońca przenikały przez drzewa oświetlając mi drogę. Ptaki już układały się do snu w swoich gniazdach. Westchnąłem i zatrzymałem się przy jakichś krzakach. Wygląda na to, że to właśnie tu spędzę tę noc. Ułożyłem się w wygodnej pozycji i zamknąłem oczy. Nie jestem na tyle głupi, by zaraz zasnąć. Wiem, że nie jestem tutaj sam, zaraz ktoś może tędy przejść i zaatakować.
- Kim jesteś? Nigdy kogoś takiego tutaj nie widziałam. - Powiedziała jakaś wadera.
Otworzyłem oczy i z wyrzutem na nią spojrzałem. Wprawdzie widziałem tylko jej sylwetkę.
- Nie martw się, nie zabawię tu długo. - Odparłem unosząc głowę.
- Czyli nie jesteś z watahy? - Zapytała.
Wyraźnie było widać, że przechyliła głowę na bok, jakby nie rozumiejąc co ja tu w ogóle robię.
- Nie, nie jestem z watahy. - Odpowiedziałem wzdychając. - Czego chcesz?

<Neyos?>

Od Occidere CD Rose

Ooo? Misiu? Jak fajnie!
- Rosaaa patrz jaki fajny misiaczek! - zacząłem śmiać się bez powodu
- To jest niedźwiedź!
- Miły misiu! - krzyknąłem wesoło
- Nie! To groźny, niebiezpieczny niedźwiedź!
- Kłaamieesz.
Wilczyca prychnęła i ugryzła mnie w ucho.
- Za co!
- Za twoją głupotę, uciekamy, inaczej zginiemy!
- Ahaaaa.
Zaczęliśmy uciekać razem z Rose, nadal nie wiem dlaczego! Zacząłem się śmiać na co wilczyca zwróciła uwagę. Jest tak fajnie! Pewnie niedługo dobiegniemy do krainy tęczy! Czuję jakbym unosił się w powietrzu! Uśmiechnąłem się szeroko po czym wylądowałem pyskiem w błocie.
- Occ, wstawaj!
- Ale po co... - wymamrotałem z błotem w pysku
- Jeszcze trochę musimy przebiec, żeby na pewno zgubić niedźwiedzia!
- Niee...

<Rose?>

Powitajmy Xperiona!



Imię:  Xperion.
Pseudonim: Nie uznaje skrótów.
Płeć: Basior.
Wiek: 7 lat.
Data Urodzenia: 24.06
Stanowisko: Zabójca.
Charakter: Xperiona da się opisać jednym słowem - inny. I to byłby cały jego charakter. Myśli inaczej, mówi inaczej, robi wszystko inaczej. 
Pomimo tego, że nie wygląda na sympatycznego, na pewno nie rzuci ci się do gardła przy próbie kontaktu. To, że jego wizerunek nie jest podobny do przytulanki, to można z nim normalnie porozmawiać. Czasem rzuci sarkazmem, ale w głębi jest miłym basiorem. Pomocny, czasem trochę samolubny, ale takie przypadki należą do rzadkości. Jest bardzo uparty, co może być dla niego zgubą. Jest to basior doświadczony, zostawił już lata młodości, jak i szczenięce wybryki. Jest bardzo opanowany i ciężko go wyprowadzić z równowagi, chociaż każdy ma jakieś granice. Xperion również je ma. 
Woli raczej trzymać się na uboczu, chociaż towarzystwem nie gardzi. Lubi spokój, choć niegdyś dzień bez ryzyka stracenie życia, to dzień stracony. Wielu twierdzi, że nie ma on za grosz szacunku do innych, ale to nieprawda. 
Rodzina: Wstyd przyznać, ale rodziców nie pamięta.
Partner: Na razie raczej  nie.
Zauroczenie: Chyba nie.
Potomstwo: Brak.
Moce:
  • Ma pewną zdolność, niesamowicie przydatną - potrafi przewidzieć, co dane stworzenie zaraz zrobi. Oj, żebyście wiedzieli ile razy ta umiejętność ratowała jego zad...
  • Potrafi stawać się niewidzialny, bardzo pomaga mu to w polowaniu.
  • Teleportacja - Na razie są to jej początki, potrafi przenieść się o parę metrów. 

Powitajmy Neyos!

Autor - azzai


Imię: Neyos.
Pseudonim: Ney.
Płeć: Wadera.
Wiek: 3 lata.
Data Urodzenia: 12.10
Stanowisko: Opiekunka szczeniąt.
Charakter: Neyos jest naprawdę miłą i życzliwą osobniczką wilczej rasy. Potrafi być świetną przyjaciółką, powierniczką sekretów. Zazwyczaj jest śmiała i nie boi się wyrażać swojego zdania. Nie przepada za typowo "mhrocznymi" waderami, które za to, że na nie spojrzysz "nawet nie poczujesz, jak cię zabiją" i zwykle śmieje się z ich "krwawych historii życia". Nie jest jednak chamska, ale szanuje tylko tych, którzy na szacunek zasłużyli. Wprost uwielbia przebywać w towarzystwie wilków, którzy lubią rozmawiać i mają wiele do powiedzenia. Wiecznie uśmiechnięta Ney czasem zarzuci jakimś żartem od którego strumyk wyschnie, a Tobie zachce się pić. Nigdy nie miała przyjaciół, czy chociaż znajomych - To przez jej koczowniczy tryb życia. Nie miała okazji się z nikim zapoznać i przez to ma też z tym problemy teraz. Pomimo starań często jej nie wychodzi próba zaprzyjaźnienia się z kimś.
Neyos nie lubi, gdy ktoś jej coś narzuca, ale nie zawsze potrafi o tym powiedzieć. Najczęściej zwyczajnie to ignoruje, lub wspomina, że sama doskonale wie o swoich obowiązkach. Jest cierpliwa i naprwdę ciężko wyprowadzić z równowagi. No chyba, że...
Wiecie czym jest "yandere"? Już tłumaczę - jest to termin określający stworzenie, które ma skłonność do nadmiernej przemocy, czy nawet choroby psychicznej o podłożu miłosnym. Tak, jeśli Neyos się zakocha, będzie zachowywać się conajmniej dziwnie. Bardzo dziwnie. Niestety, wadera nad tym nie jest w stanie zapanować...
Rodzina: Wychowywała się razem z matką - Chrysanthe.
Partner: Aktualnie brak.
Zauroczenie: Na szczęście nie. Raczej.
Potomstwo: Chyba nie...
Moce:
  • Iluzja - Potrafi stworzyć iluzję, dzięki której wszyscy widzą jakby Neyos było kilka. Mają one swój rozum, ale nie mogą zadać dużych obrażeń. Są jej słabszymi kopiami, które znikają po jakimś czasie. 

Powitajmy Erica!

Autor - TheShadowedGrim



Imię: Eric
Pseudonim: Na drugie imię ma Issa, i tak też najczęściej się do niego zwracają.
Płeć: Basior
Wiek: 3,5 lat
Data Urodzenia: 21.06
Stanowisko: Sędzia
Charakter: Jest wyrafinowany, elegancki. Główną sferą zainteresowania Erica jest zbieranie informacji i przekazywanie ich. Jest zmienny i elastyczny. Sprytny i błyskotliwy, lubi intelektualne konwersacje i szybko się nudzi, gdy nie otrzymuje wystarczającej stymulacji dla swojego umysłu. Umie się oddzielać emocjonalnie od innych, dzięki czemu jest obiektywny, ale może być odbierany jako chłodny i zdystansowany. Łatwo zdobywa wiedzę, lecz nie zawsze jest ona głęboka i wyspecjalizowana, gdyż Eric nie potrafi się dłużej koncentrować na jednym zagadnieniu i szybko zmienia zainteresowania. Ciekawość umożliwia mu zdobycie wszechstronnej wiedzy. Potrafi być obiektywny i podejmować racjonalne działania, nie zakłócone emocjami. Ma cięte, nieco ironiczne poczucie humoru. Łatwo rozprasza się, wiele rzeczy zaczyna i nie kończy. Ma skłonność do żonglowania faktami bez głębszego zaangażowania emocjonalnego. Wieczne powątpiewanie. Tendencja do racjonalizowania uczuć. To dowcipny, uroczy, błyskotliwy flirciarz. Niestały w uczuciach. Typ Piotrusia Pana, wieczny chłopiec.
Rodzina: Matki i ojca nie zna, rodzeństwa nie miał.
Partner: Brak, raczej nie szuka... Ale kto wie.
Zauroczenie: Jest taka jedna wadera...
Potomstwo: Brak
Moce:

  • Potrafi zmienić dla siebie lub dowolnych dwóch istot grawitację, tj. przeniesie dla siebie grawitację na ścianę, podczas gdy inni będą stali na podłodze itd. Gorzej, jeśli zmieni grawitację o 180 stopni i wyleci z atmosfery... 
  • Potrafi zamienić duszę/ciało/jakąś część ciała jednej istoty z duszą/ciałem/itp. innej. 
  • Manipuluje falami dźwięku, może 'zagrać' jakąś melodię, uderzyć w kogoś/coś falami dźwięku, rozbić coś dźwiękiem itp. Dzięki drganiom wyczuwa, kiedy ktoś kłamie, potrafi mówić głosami innych, a także porozumieć się ze zwierzętami czy rozpalić ogień. Wszystko, co związane jest z falami dźwiękowymi, drganiami itd.


Od Rose CD Occidere

Zioło, zioło i zioło. Czy on do reszty zdurniał? Tak, chyba tak.
-Jakie konkretniej?-Spytałam.
-Ludzkie zioło!-Krzyknął.
Ludzkie...cokolwiek jest ludzkie, jest złe. Więc to zioło to pewnie narkotyk. Dotknęłam łapą kawałek ziemi i chwilę urosła na niej roślina. Basior od razu ją zerwał i podpalił. Z braku lepszego pomysłu zrobiłam to samo i po chwili świat zaczął przybierać niecodzienne barwy, jakaś nowość.
-Szukajmy już terenów watahy.-Stwierdził basior.
Chciałam wstać, ale...nie mogłam. W głowie zaczęło mi wirować. Nagle znów zaczęło padać. Podniosłam się i ruszyłam za basiorem.
-wyścig do najbliższej rzeki?-Spytał.
-Zgoda!-Krzyknęłam.
Czemu się zgodziłam? nie wiem. Łeb mnie boli i nie mam siły, ale... "Jak się bawić, to się bawić. Drzwi wybeb*ć, okna wstawić!". Dogonienie Occidere zajęło mi chwilę. biegnąc łeb w łeb dotarliśmy nad wodę.
-Wygrałem!-Cieszył się.
Wepchnęłam go do wody.
-Szach mat! Teraz ja wygrałam!-Zaczęłam się śmiać, na co basior zawtórował.
Nagle, w lesie, rozbrzmiało groźne warknięcie, a chwilę potem z lasu wyszedł...niedźwiedź!!!
<Occidere?>

Powitajmy Shayde!


Imię: Shayde
Pseudonim: Shay
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Data Urodzenia: 04.16
Stanowisko: Opiekunka szczeniąt
Charakter: Shay jest bardzo opiekuńcza. Lubi opiekować się młodymi. Shayde ma pewną ukrytą moc, ale sama jej jeszcze nie odnalazła. Wilczyca nie jest tylko opiekuńcza, ale bowiem jej przodkowie mawiali, że jest urodzoną wojowniczką. Ona nie lubi walczyć. Woli patrzeć na małe jak dorastają w oka mgnieniu. Shay jest też nieuleczalną romantyczką...
Rodzina: Zmarła w wojnie z wrogami
Partner: Brak
Zauroczenie: Occidere
Potomstwo: Brak
Moce:

  • Potrafi kamuflować się jak kameleon 
  • Swoim wzrokiem powoduje szybszy wzrost młodych 
  • Ma "oczy dookoła głowy" 

sobota, 18 czerwca 2016

Powitajmy Inflatius!


Imię: Inflatius
Pseudonim: Infa
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata
Data Urodzenia: 12.08
Stanowisko: Wojownik
Charakter: Infa to raczej spokojna wadera. Lubi spędzać czas ze szczeniakami i innymi wilkami. Zwykle jest pogodna i wesoła, mimo swojego wyglądu nie ma w sobie niczego z demona. Uwielbiała walczyć od małego, na początku to były zwykłe potyczki dla zabawy, teraz stała się wojownikiem.
Rodzina: Matka Shira - zaginęła, ojca nie znała
Partner: -
Zauroczenie: Jest jeden taki basior...
Potomstwo: -
Moce:

  • Potrafi latać mimo braku skrzydeł
  • Tworzy dookoła siebie tarczę obronną, która parzy przeciwnika

Od Occidere CD Rose

Mam pomysł!
- Ej, odgoń te wściekłe, wielkie kulfony, a ja postaram się oddzielić tego małego kulfona, co ty na to?
- Ym, no dobrze... ale czemu nazywasz sarny "kulfonami"?
- Bo jestem tępy! - krzyknąłem, po czym uśmiechnąłem się - Zaczynajmy!
Cicho skradaliśmy się do stada, aż nagle wpadłem na głupi pomysł.
- Hau, hau! - zacząłem szczekać jak głupi
- Głupku! Wystraszysz stado!
Faktycznie tak się stało, wszystkie sarny uciekły w popłochu.
- Więc, nie ma saren... zacznijmy suchary! Tudu, dudu, du! - zacząłem wesoło podskakiwać
Wadera przez chwilę patrzyła na mnie jak na głąba, którym jestem, ale po czasie usiadła. Dlatego też usiadłem! Niesamowite, prawda?!
- Zacznijmy! Dlaczego serce jest brutalne? - spytałem słysząc świerszcze - Nic nie mówi! Od razu bije! - zacząłem się śmiać z własnego żartu
- Haha, haha, ha... - chyba odwzajemniła śmiech
Mówiłem, że to śmieszne, prawda? Mam cudowne poczucie humoru! Aż zacząłem wić się ze śmiechu na trawie.
- Weźmy jakieś zioło! Będzie wesoło!

<Rose? Brak weny. xD>

Od Rose CD Occidere

No, pięknie po prostu. Westchnęłam i rozejrzałam się po bokach. Jeśli kiedyś pomyślisz że już gorzej być nie może...zawsze może być gorzej. Zaczęło grzmieć i padać. 
-To, co robimy?-Spytałam. 
-Walnę sucharami to może będzie sucho!-Zaczął się śmiać. 
Mimowolnie się zaśmiałam, na co wilk zawtórował. Położyłam się na trawie i zamknęłam oczy. 
-A tobie co?-Spytał, siadając jakieś pół metra ode mnie. 
Położyłam łeb na łapach. Zauważyłam ślady jakiegoś zwierzęcia. 
-Sarna? Jak sądzisz?-Spytałam. 
Basior podszedł i przyjrzał się śladom. 
-Jestem głodna, zapolujemy?-Stwierdziłam po chwili. 
-Pewnie!-Krzyknął uradowany. 
Wstałam i zaczęłam biec a coraz to wyraźniejszym zapachem zwierzęcia. Po chwili dostrzegliśmy małe stado. 
-Które?-Spytałam basiora. 
Było tyle sarn i jeleni że aż trudno się zdecydować. 
<Occidere?> Wena, gdzie ona jest? 

Powitajmy Indirect'a!


Imię: Indirect
Pseudonim: Indie
Płeć: Basior
Wiek: 5 lat
Data Urodzenia: 24.07
Stanowisko: Obrońca
Charakter: Dość szalony basior, jednak z dobrym poczuciem humoru. Jest raczej kulturalny i spokojny. Zwykle stara się być miły oraz przyjazny dla innych wilków, ale istnieje jeden warunek - drugi wilk musi być dla niego tak samo miły. Nienawidzi szczeniaków, nie wyobraża sobie, żeby niańczyć takiego małego kundla. Czasem woli pobyć sam, to humorzasty basior.
Rodzina: Daleki kuzyn Occidere, matka i ojciec zmarli ze starości.
Partner: Brak
Zauroczenie: Brak
Potomstwo: Brak
Moce:

 • Telepatia

 • Potrafi poznać nastrój wilka, o którym w danej chwili myśli

Od Occidere CD Rose

Eh, jestem wyjątkowo leniwą kupą, ale muszę się postarać! Może w końcu Ainsell mnie doceni, ale wątpię. Rose milczała, a ja jako tępy wilk próbowałem rozwikłać którędy dojść do Dębowego Lasu.
- Jeżeli się zgubimy to nic nowego! Mam beznadziejną orientację w terenie! - krzyknąłem uśmiechnięty
- Ok?... - chyba spytała z dezorientacją w głosie
- Jeśli się zgubimy to uratuję sytuację sucharami! - powiedziałem donośnie, wciąż z uśmiechem na pysku
Wadera przestała się odzywać i odsunęła się ode mnie. No ej! Dlaczego nikt mnie nie lubi...
- Czemuu mnie niee luuubisz? - spytałem przeciągając niektóre samogłoski
- Ale ja nic takiego nie powiedziałam...
- Ale się ode mnie odsuwaasz! Foch!
Przyspieszyłem kroku i przestałem kompletnie zwracać uwagę na drogę.

~*~

Po długim czasie naszej wędrówki przestałem kojarzyć miejsca... chyba się zgubiliśmy.
- Rose?
- Tak?
- Zgubiliśmy się.
- Co!?
- No, zgubiliśmy się - rzekłem wesoło i po raz kolejny szeroko uśmiechnąłem się.

<Rose?>

Od Leili CD Asinine

-Em...- nie wiedziałam, od czego dokładnie mam zacząć, wadera zdecydowanie zadała mi za dużo pytań jak na jedną wypowiedź.
- Co będziemy robić?! Leila, Leila!
- Możemy... Hmm...- starałam się wymyślić coś sensownego, zanim Asi zada mi jeszcze milion innych, w trzech czwartych pozbawionych sensu zagadek. - Możesz mi pokazać okolice, przyjaciółko- uśmiechnęłam się do wilczycy, która w jednym momencie oderwała łapy od ziemi i pobiegła przed siebie.
- Goń mnie!- usłyszałam krzyk.
- Hej, poczekaj!
Obróciłam się z pozycji leżącej i pognałam za moją ''przyjaciółką''. Nie żebym coś do niej miała, ale była trochę natrętna, bo nie wspomnę o tym, że szalona. Powoli traciłam ją z linii wzroku. Przyspieszyłam i wkrótce udało mi się ją dogonić.
- Mogę się zapytać, gdzie my biegniemy?- trochę zasapana stanęłaś obok Asinine.
- Zobaczysz!
<Asinine?> 

Od Asinine

Leżałam właśnie pod wielkim, rozłożystym dębem i bawiłam się ze złapaną niedawno wiewiórką. Nareszcie gnidę złapałam. Nie rozumiem tylko, dlaczego ona jest taka sztywna, kiedy ja chcę się bawić! Położyłam ją luźno, między moimi przednimi łapami i obserwowałam. Wstrzymuje oddech, mała śmieszka! Ja też tak umiem! Zróbmy sobie zawody w nieoddychaniu! Wstrzymałam powietrze i patrzyłam w czarne ślepka gryzonia. Powoli zaczynało kręcić mi się w głowie i piszczeć w uszach, ale ja nie dam za wygraną, o nie! A ta ruda cwaniara jest dobra w te klocki!
- As, co ty wyprawiasz? - Spytała mnie ta nowa wilczyca, zdaje się, że Leila.
Ja tylko wskazałam pyskiem na wiewiórkę.
- Asi, ona jest martwa. Myślę, że jednak wygrałaby zawody w nieoddychaniu. - Powiedziała, po czym zabrała mi rude zwierzątko i rzuciła nim gdzieś za siebie. - No już. Wdech, Asinine, oddychaj.
Odetchnęłam głęboko, co rzeczywiście przyniosło mi ulgę. Ale to nie zmienia tego, że przerwała moje zawody! Jeszcze bym wygrała! Ot co!
- Nudzi mi się... - Jęknęłam, gdy wadera już odwracała się by odejść.
Moja historia zdawała się nie wywrzeć na niej żadnego wrażenia, gdyż szła dalej przed siebie. Tak nie może być... Wesoła, skoczyłam na Leilę, przygniatając ją do ziemi i z uśmiechem na pysku zadawałam masę pytań.
- Jak ci mija dzień?! Mnie dobrze! Lubisz wiewiórki?! A może wolisz większą zwierzynę?! Jaki jest twój ulubiony kolor?! Zostaniemy przyjaciółkami?! Polowałaś kiedyś na ptaki?! Ja tak! Ale nie na kruki, bo one są faaajne! Co będziemy dzisiaj robić?!

>Leila...?<

Od Leili

Łapa za łapą. Cicho, powoli, bez najmniejszego szelestu. Ogólnie, tak właśnie wygląda polowanie na sarnę bez użycie mocy. Pff, za łatwo byłoby po prostu przenieść ją w ślepą uliczkę, z której by nie uciekła i zjeść. Przyczaiłam się za pasącym się zwierzęciem. Byłam gotowa do skoku na jej kark, ale cóż. Odwróciła się, zobaczyła wilka przyczajonego za zadem i uciekła ile sił w chudych nóżkach. Westchnęłam głośno. Zazwyczaj moje próby kończyły się tak samo, a na ganianie zwierzyny nie miałam najmniejszej ochoty czy energii. Napiłam się wody z przejrzystej rzeki i ruszyłam dalej. Dopiero odchodząc dostrzegłam piękno polany, na której się znajdowałam. ''Będę musiała tu kiedyś wrócić''. Jako cel wybrałam sobie przestrzenny las, porastający zbocze góry. Pewnym krokiem szłam przez niewysoką trawę. Niedługo po tym postawiłam łapę na naturalnej ścieżce, usypanej opadłymi z drzew liśćmi. Czasami zdarzyło mi się nastąpić na kamień, ale teraz najważniejsze było dla mnie przedostanie się na drugą stronę przełęczy. Wokoło panowała ciemność. Przeważające dęby otulały dróżkę cieniem schronienia i tajemniczości. Moja głowa co chwila latała to w górę, to w dół, podziwiając prastare drzewa. Zeszłam ze ścieżki. Tutaj las przepuszczał do swojego wnętrza nieliczne promienie ciepłego, wiosennego słońca. Przyspieszyłam kroku. Można było to nazwać truchtem. Najważniejsze była przeprawa przez wąwóz i znalezienie schronienia.
Około dwóch godzin później las skończył się, a ja zobaczyłam ten sam strumyk, przedzierający się przez góry. Widziałam rozległą polanę. Nie wyglądała na miejsce opustoszałe.
- Halo, jest tu ktoś?-powiedziałam z nadzieją, że usłyszę jakiegoś wilka.
Ni stąd, ni zowąd moim oczom ukazała się czarna wadera. Oczy błyszczały jej krwistą czerwienią, w ogon miała wpiętą sporych rozmiarów różę. Na czole i tylnej łapie miała dwa serca.
<Różyczka?> 

Powitajmy Leilę!

Inne zdjęcie: x,


Imię: Leila
Pseudonim: Lei
Płeć: Wadera
Wiek: 4,5 roku
Data Urodzenia: 12.04.
Stanowisko: Szamanka Główna
Charakter: Leila jest nieufna w stosunku do obcych. Trudno zdobyć jej pełne zaufanie, jednak jeżeli już komuś się to uda zobaczy, że wadera jest naprawdę pozytywną osobą. Ogólnie dość cicha i skryta, ale miła. Stara się być poważna, chociaż nie zawsze jej to wychodzi. Lei wykazuje się troskliwością i opiekuńczością. Lubi pouczać młodszych, czuje się wtedy dorosła i jak przykład do naśladowania. Czasami może być denerwująca dla otoczenia. Wyczuwa nieprzyjemne osoby i zazwyczaj umieszcza je na swojj ''czarnej liście''. Niektórzy uważają ją za wredną.
Rodzina: matka Jermei, ojciec Derneir, zaginiona siostra Esolda
Partner: obecnie nie zainteresowana związkiem
Zauroczenie: nie ma
Potomstwo: brak
Moce:

  • czasami uda jej się wyczytać przyszłość 
  • lewitacja 
  • telekineza (przenoszenie przedmiotów/osób za pomocą siły umysłu) 


piątek, 17 czerwca 2016

Od Rose

Róża poszła na zwiady, podobno w nocy na warcie widziała jakiegoś wilka. niech idzie, a ja w tym czasie będę miała trochę czasu dla siebie. Żwawym krokiem ruszyłam przed siebie. Lekki wiatr i upalne słońce. Mogę prosić o coś więcej? Tak. Nie. Sama nie wiem. Wtem znalazłam się niedaleko jakiejś wody. Niewiele myśląc, ruszyłam przed siebie i wyskoczyła wlatują prosto na...a właściwie obok jakiegoś wilka. Woda uniosła się lekko do góry, a potem znów wróciła do pierwotnego stanu. Jak skoczyłam, tak szybko i wyszła z wody. 
-P-przepraszam. To niechcący.-Zaczęłam się nerwowo tłumaczyć. 
,,Ale wpadka" pomyślałam. Wilk zlustrował mnie w wzrokiem by następnie spojrzeć mi prosto w oczy. 
-Kim jesteś?-Spytał po chwili. 
-Nazywam się Rose.-Odrzekłam.-A ty to...? 
-Occidere.-Powiedział. 
Po chwili nastała dość niezręczna cisza. 
-Tak tu cicho że aż mi w uszach dzwoni.-Zaśmiał się basior. -Masz watahę?-Spytał. 
-N-nie. Wraz z siostrą właśnie takowej szukamy, znasz może jakąś?-Spytałam. 
-Pewnie że tak. Twoja siostra pewnie już była/jest u alfy, więc cię zaprowadzę...masz może jakieś ziółka?-Spytał. 
Pytanie dość...nietypowe. 
-Konkretniej...? 
-No...na przykład hasz, marycha. Znasz kogoś kto to może mieć?-Dążył temat. 
-Marychę?-Spytałam. 
Occidere tylko przytaknął. Dotknęłam łapą ziemi i w chwilę zjawiła się na niej odrobina Marychy. Basiorowi oczy się dosłownie zaświeciły. 
-Zaprowadzisz mnie do alfy...? 
-Watahy Czarnego Płomienia.- Pewnie, czekaj chwilę.-Powiedział. 
Zerwał roślinę i schował. 
-Naprzód marsz! 
Część drogi rozmawialiśmy, a pozostały czas rozmawialiśmy. Standard. Wreszcie dotarliśmy do alfy. Na miejscu okazało się że moja siostra już została przyjęta i chyba poluje. Mnie też przyjęto, ale nie obyło się bez kilku pytań. 
-Occidere możesz pokazać Rose terytorium?-Spytał Ainsell. 
<Occidere?> Wena [*]

Powitajmy dwie nowe członkinie!


Imię: Różyczka
Pseudonim: Różą (nigdy nie podaje pełnego imienia)
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Data Urodzenia: 26.07
Stanowisko: Szpieg
Charakter: Hm... Jak to opisać? Pomyślimy... Z wyglądu wynika że Róża kocha kwiaty i wątki romantyczne, co jest prawdą. Jednak oprócz tego wadera ta ma wiele cech. Jest miła i dobrze wychowana... Z tym drugim to tak...nie do końca., ale o tym w historii. Co można jeszcze dodać o Róży? Może to że jest inteligentna oraz zawsze pozytywnie nastawiona? A może to że za każdego, kto jest słaby lub walczy w słusznej sprawie, potrafi oddać życie? A może to że jest waleczna, wysportowana i silna? Tak. To jej dobre cechy. Jednakże każdy ma też złe cechy. Róża bywa czasami okrutnie szczera. Niekiedy tą " szczerością " potrafi kogoś załamać lub zranić. Czasami bywa chamska. Wyznaje zasadę ,,szacunek za szacunek, chamstwo za chamstwo". Poza tym Róża nie daje sobie wejść na głowę, na co czasami reaguje agresją. Jednak to zdarza się rzadko. Warto również dodać że wadera ta kocha adrenalinę i wszystko co niebezpieczne. Jest też niezwykle sprytna i tajemnicza. Jednak nie jest plotkarą ani gadułą. Potrafi zachować sekrety dla siebie. No cóż... To na razie tyle co się o niej dowiesz. Poznaj ją, a dowiesz się więcej...
Rodzina: Matki i ojca nie pamięta. Zna jedynie siostrę Rose.
Partner: Szuka
Zauroczenie: To chyba jej sprawa, nieprawdaż?
Potomstwo: Może kiedyś?
Moce:

  • Kiedy jest zła, nadchodzi burza z piorunami 
  • Lata przy pomocy niewidzialnych skrzydeł 
  • Włada nad wiatrem 






Imię: Rose
Pseudonim: Rosa
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Data Urodzenia: 26.07
Stanowisko: Medyk
Charakter: Rosa jest dobrze wychowaną waderą. Grzeczność, uprzejmość i kultura to jej główne cechy. Czasami agresywna i niebezpieczna. Nieprzewidywalna. Umie odnaleźć wewnętrzny spokój. Czasami szalona. Ma dusze artystki. Kocha biegać i szaleć. Jest wysportowana i uwielbia lekkoatletykę. Lojalna, opiekuńcza i honorowa. Jednak komunikacja z innymi wilkami to nie jest jej mocna strona. Ma dość dobre poczucie humoru i jest dość zabawna.
Rodzina: Matka i ojciec są dla niej nieznani. Pamięta tylko siostrę Różę.
Partner: Szuka
Zauroczenie: ...To jej sprawa...
Potomstwo: Hm...może kiedyś?
Moce:

  • Powoduje wzrost roślin 
  • Umie latać za pomocą niewidzialnych skrzydeł 
  • Umie zmieniać pogodę 

Od Asinine CD Ainsell'a

Basior westchnął cicho, pokręcił głową i ruszył przed siebie, a ja z uśmiechem na pysku hopsałam za nim. Szukaliśmy jakiejś jaskini. Jaskini... Hmm...
- Już wiem! Wiem, Ainseeeeell! - Krzyknęłam i wyskoczyłam w górę wyżej niż zazwyczaj.
- Hm? Co wiesz? - Spytał.
- No te... No. Jaskinia, no nie...?
- Wiesz gdzie jest jaskinia, tak? - Spytał tracąc cierpliwość.
- No pewnie! A czemu pytasz? - Zapytałam uśmiechnięta.
Wilk popatrzył na mnie, po chwili mocno zamykając powieki i zaciskając szczękę. Trzymał tak przez jakiś czas, po czym wypuścił głośno powietrze i otwierając oczy, spojrzał na mnie. Ja zamachałam tylko ogonem i uśmiechnęłam się, wywieszając język na wierzch pyska.
- Asinine... Mogłabyś mi pokazać tą jaskinię...? - Zapytał.
Przez chwilę siedziałam z zawiechą w mózgu (o ile As takowy posiada ~), patrząc w skupieniu na przyjaciela.
- Jaką jaskinię? - Zapytałam, nie odrywając wzroku.
- Ughh! - Warknął zniecierpliwiony Alpha.
- Przyjacielu! Spokojnie, złość piękności szkodzi! - Przestrzegłam Ainsell'a.

>Ainsell...?<

Od Ainsell'a CD Asinine

- Może poszukamy miejsca, gdzie można iść spać? Ściemnia się. - Stwierdziłem.
- A lubisz kwiatki, czy nie? - Zapytała wadera.
- Tak, lubię kwiatki. - Odparłem. - To jak, idziemy?
Przez chwilę nie odpowiadała, tylko patrzyła się w jeden punkt. Po chwili spojrzała na mnie, a potem znów na jakiś punkt między drzewami.
- To chyba wiewiórka. - Powiedziała, po czym przyczaiła się do skoku na bezbronne stworzenie.
Westchnąłem. Naprawdę nie mam cierpliwości do takich wilków.
- Dobra, to ty poluj na wiewiórki, a ja poszukam czegoś, gdzie można się przespać. Cześć - Powiedziałem, po czym zawróciłem wydeptaną wcześniej ścieżką. Asinine się tym nie przejęła, dalej trwała w pozycji gotowej do skoku.
Było tu kilka miejsc z których dałoby radę zrobić schronienie, a nawet kilkanaście, tylko trzeba by się dobrze przyjrzeć.
Przechodziłem przez las ścieżką, która wydeptana była przez sarny. Pomiędzy zielonymi drzewami ciężko by było dostrzec nieruchomego jelenia, drzewa rosły bardzo gęsto, toteż w lesie było już ciemno, bo nie przechodziły przez nie ostatnie promienie słońca znikającego już za horyzontem. Wtem jak na mnie nie wpadnie...
- Przyjacielu! Gdzie byłeś?! Złapałam wiewiórkę! Podzieliłabym się! Ale ją już zjadłam... No i co tam u ciebie? Jak ci życie mija? Robisz coś ciekawego? Mogę ci pomóc? - Pytała Asinine.
- Przecież ci mówiłem, że idę poszukać jakiejś jaskini. - Powiedziałem.
- Aaaa... No tak! Zapomniałam. - Uśmiechnęła się. Zresztą, ona od kiedy tylko ją zobaczyłem po raz pierwszy się uśmiechała.
- No więc, idziesz ze mną? - Spytałem przechylając głowę lekko w bok.
- Tak, przyjacielu! - Wykrzyknęła.

<Asinine?>

Od Asinine CD Ainsell'a

Siedziałam chwilę z przymrużonymi powiekami i rozdziawionym pyskiem. Basior zapewne myślał, że zastanawiam się nad jego propozycją, gdyż wlepiał we mnie te swoje oczęta... A mnie się po prostu kichać chciało. I kichnąć nie mogłam.
- To jak...? - Spytał, lekko już zniecierpliwiony.
Już... Już prawie... Otworzyłam szerzej pysk i...
- Asinine. Pospiesz się, bo nie mam zamiaru na ciebie czekać. Idziesz czy ni...
W tym właśnie momencie, przerwałam jego wypowiedź soczystą serią kichnięć. Były ze cztery. Gdy skończyłam, szybko otrzepałam pysk i odczułam tą wspaniałą ulgę... Spojrzałam na basiora. Chyba się tego nie spodziewał. Miał szeroko otwarte oczy, nastroszoną sierść i odchyloną do tyłu głowę.
- Na zdrowie...? - Powiedział niepewnie.
- Dzięki! - Odpowiedziałam i podskoczyłam. - Pewnie, że dołączę do watahy! Samemu to tak smutno... A kiedy będzie wataha, to będzie dużo przyjaciół, prawda?!
- Taa... - Mruknął.
- Zostańmy przyjaciółmi! - Zaproponowałam skacząc wokół niego...
- Umm...
- Ojej! Czekaaaj! - Zawołałam i pobiegłam w kierunku jakichś czerwonych kwiatków niedaleko nas.
Zerwałam kilka i z pyskiem wypchanym roślinkami, dumnie wróciłam do wilka. Rzuciłam kwiaty pod jego łapy i zaczęłam skakać, śmiejąc się głośno.
- Z tego co mówiłeś, nie lubisz szyszek! Ja pamiętam! Więc nie wzięłam szyszek, ale kwiatki, bo o nich nic nie mówiłeś, przyjacielu! Ale kwiatki są fajne, wszyscy je lubią, więc myślę, że ty też! - Mówiłam podekscytowana.
Basior patrzył na mnie tak jakoś dziwnie, po czym odezwał się...

>Ainsell?<

Od Ainsell'a CD Asinine

Zmierzyłem waderę wzrokiem. Wypluwała słowa z pyska niczym z jakiegoś karabinu.
- Ty to skąd tu dotarłaś? - Zapytałem całkowicie ignorując to, co do mnie powiedziała.
- Nooo... Tak do końca to nie wiem, ale to przecież las! Duży las! Lasy są fajne. W lasach są szyszki, lubię szyszki, ty też lubisz szyszki?
- Nie lubię szyszek. - Odparłem. - Jesteś tu z kimś?
- Tak! Znaczy nie... Ale tak! Z moim byłym najlepszym przyjacielem! Tylko gdzieś mi się zapodział... - Odpowiedziała rozglądając się na boki.
- Doprawdy? No cóż, może zechciałabyś ze mną zostać w watasze? Całkiem niedawno tu się osadziłem, szukam wilków, które już nie chcą włóczyć się same po świecie. Co ty na to? - Zaproponowałem.
Po tej serii pytań, które zadałem niczym rasowy pedofil, oczekiwałem na odpowiedź wadery. Przez moment wyglądała, jakby musiała to dokładnie przetworzyć. Dzień pomału zbliżał się ku końcowi, więc należałoby już wracać, ale przecież nie zostawię tak obłąkane... Tak oryginalnej osóbki samej na noc w lesie.
- Więc? - Spytałem ponownie, poganiając Asinine.

<Asinine?>

Od Asinine CD Occidere

Occ spuścił wzrok na swoje łapy i uśmiechnął się krzywo. Ale ej. To przecież nie tak, że żart był nie śmieszny. Ja po prostu nie zrozumiałam przekazu! Z pozycji siedzącej podniosłam się wyskakując w górę, czym zwróciłam na siebie uwagę mojego nowego przyjaciela. Zrobiłam jeszcze kilka kangurkowych skoków, aż wpadłam w małe skupisko kolorowych kwiatków! Zaczęłam się w nich tarzać i tarzałabym się do tej pory, gdyby nie zdezorientowane spojrzenie Occ'a. Aaa... Już wiem o co chodzi! On zazdrosny był, że ja kwiatki mam, a on nie! Aby poprawić przyjacielowi humor, zerwałam kilka stokrotek, podskoczyłam w jego kierunku i rzuciłam roślinkami w jego pysk! Ten krzyknął, przewrócił się do tyłu i zaczął strzepywać z siebie kwiaty. Ależ z niego śmieszek, no! Przecież wszyscy kochają kwiatki!
- Occy! Occy, ty gałganie, stokrotki są fajne! Ooo... Ale nie tak jak szyszki! - Mówiłam podniesionym tonem.
Właściwie, to nawet nie było potrzeby podnoszenia głosu, bo mój z natury był bardzo donośny.
- Occy...? - Spytał zażenowany basior, gdy zgarniał z pyska ostatnią roślinkę.
- Tak! To takie urocze! Occy tak słodko brzmi! - Entuzjazmowałam się, skacząc w kółko.
- Nie mów na mnie Occy... To głupie. - Oznajmił.
Gdy usłyszałam te słowa... Por el amor de dios! Co to były za gorzkie żale! Mój przyjaciel powiedział, że coś co wymyśliłam jest głupie! Me serce krwawi!
- Ty... Ty... Ty kupo! Już nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi! - Zawyłam i pobiegłam do lasu.
Kopytkowałam tak jak rącza gazela, aż nie wpadłam na czołowe z innym wilkiem. Nie był to Occ...
- Zostańmy przyjaciółmi! Jestem Asinine! A ty?! Skąd jesteś?! Co tu robisz?! Jaki jest twój ulubiony kolor?! Wolisz zające czy wiewiórki?! Szyszki są super! Lubię je gryźć, a ty?! - Pytałam z prędkością światła, przez co mój nowy przyszły przyjaciel nie miał czasu na odpowiedź.
Jednak ostatecznie, udało mu się odezwać...

>Ainsell? :3<

czwartek, 16 czerwca 2016

Od Occidere CD Asinine

Wciąż wpatrywałem się w waderę, która podekscytowana wypluwała kolejne pytania.
- Czekaj, staph, nie nadążam.
- Ok! - wadera usiadła wciąż się uśmiechając,
- E, nazywam się Occidere, e, to imię jest okropne. Dostałem od niego raka, więc mów mi Occ. W sumie jestem zbyt głupi, żeby wiedzieć skąd pochodzę.
- Aha, zostańmy przyjaciółmi!
- Poczekaj, nic o Tobie nie wiem, przecież jestem tępy.
- Wiem! - powiedziała wciąż nabuzowana.
Usiadłem i chwilę pomyślałem. No tak! Mam świetne poczucie humoru!
- Opowiedzieć ci żart? - powiedziałem z uśmiechem,
- Jasne! Wal przyjacielu! - odkrzyknęła
- Czy słyszałaś przypowieść o blond-wilku, który wpadł we wnyki kłusownika ?
Odgryzł sobie trzy nogi i nadal był uwięziony...
Wilczyca milczała, wciąż się uśmiechała. W końcu rzuciła szybko:
- Aha.
- Nie śmieszne? - zapytałem zaskoczony,
- No... tak.
- Oh... rozumiem.

<Asinine? :vv To będzie zue. XD>

Od Asinine

Spacerowałam właśnie po części lasu, w której jeszcze nigdy mnie nie było. Ale to chyba nic dziwnego, skoro do małych on nie należy. Rozglądałam się wokół, węsząc za czymś do jedzenia. Za czymś, co nie byłoby zającem, bo miałam ich już serdecznie dosyć. Może być nawet wiewiórka... Naprawdę...
Ale, ale... Poczułam coś, co nie jest ani zającem, ani też wiewiórką czy czymkolwiek innym do jedzenia. No. Chyba, że ktoś by się mocno uparł. Wtedy można zjeść innego wilka.
- Przyjacielu! Nadchodzę! - Wrzasnęłam i puściłam się biegiem w kierunku, z którego dobiegał zapach pobratymca.
Biegłam tak, aż nie potknęłam się o własne łapy, w rezultacie driftując pyskiem po ziemi. No i wpadłam na drzewo.
Po chwili jednak, podniosłam głowę z ziemi, fuknęłam, otrzepałam i wstałam.
- Przyjacieluuuu! Gdzież tyyyy...? - Zawyłam.
- Przepraszam...? - Spytał ktoś ze zdezorientowaniem w głosie.
Jakiś basior. Chwileczkę...
- PRZYJACIEL! - Krzyknęłam i skoczyłam na niego, przygniatając go do ziemi.
- Jestem Asinine! Jak się nazywasz?! Skąd jesteś?! Zostaniemy przyjaciółmi?! - Z uśmiechem wypluwałam słowa z prędkością karabinu maszynowego...

>Ktoś?<

Powitajmy Asinine!


Imię: Asinine
Pseudonim: Asi, As, Nine, Ninnie
Płeć: Wadera
Wiek: 5 lat
Data Urodzenia: 19.02
Stanowisko: Wojownik
Charakter: As to dość specyficzna wadera, każdy Ci to powie... Z pewnością nie zachowuje się tak jak inne wilki w jej wieku. Powinna być dojrzała, poważna, odpowiedzialna... Ale nie jest tak w ani najmniejszym stopniu. Zachowuje się jak wyjątkowo głupi szczeniak. Częściej skacze niż normalnie chodzi, lubi gryźć szyszki czy zbierać kwiatki i obsypywać nimi przyjaciół. Jest niewyobrażalnie upierdliwa i bardzo dużo gada. Zadaje pytania na tematy zupełnie nieistotne, jest zwyczajnie nierozgarnięta, wielu rzeczy nie rozumie. Pomimo wszystkich wad jakie posiada, jest niezwykle oddana swoim przyjaciołom i zawsze będzie trzymać ich stronę.
Rodzina: Rodziców nie pamięta; miała brata - Mango, nie ma pojęcia co się z nim teraz dzieje...
Partner: Brak
Zauroczenie: Brak
Potomstwo: Zapewne zapomniałaby gdzie je zostawiła, więc... Nie.
Moce:

  • Potrafi wytworzyć gęstą, czarną mgłę, która zapewnia jej kamuflaż, ale i ochronę - mgła w kontakcie ze skórą innego zwierzęcia wywołuje silne pieczenie

Powitajmy Occidere!

Autor - artemisa-wolf


Imię: Occidere
Pseudonim: Occ
Płeć: Basior
Wiek: 5 lat
Data Urodzenia: 21.07
Stanowisko: Szpieg
Charakter: Miły i raczej "poważniejszy" wilk, w młodości z tego powodu był porównywany do elfa. Wbrew pozorom w paczce może być miły i... niestety mało śmieszny. Używa żartów rodem z "Xięgi Humoru", wszystko jest tak suche, że deszcz przestaje padać. Łatwo można go przekupić. Jest trochę wścibski, ale czasem udaje mu się to powstrzymać. Chcesz posłuchać jego żartów? Śmiało! Umrzesz na raka, ostrzegam! Czasem jest głupkowaty, szczególnie kiedy zje jakieś psychotropy. Znasz dobrego dilera? Dogadasz się z nim. Sam nie wie jakim cudem jest szpiegiem, może dlatego, że zna cudowny towar wyostrzający węch? Nie wiadomo. Jest nieprzewidywalnym królikosynem.
Rodzina: Wadera Caeli - zamordowana, ojciec nieznany, rodzeństwo zaginęło.
Partner: Szuka
Zauroczenie: -
Potomstwo: -
Moce:

  • Occidere włada nad wodą, jednak po wypadku ma wiele problemów z używaniem swoich mocy, 
  • może tworzyć kłujące kryształki wody, jest to najmniej męcząca z mocy, 
  • aby przytępić zmysły przeciwników potrafi stworzyć mgłę.

Otwarcie!

Serdecznie zapraszam do dołączenia do Watahy Czarnego Płomienia!
Jesteśmy nową watahą, wciąż się rozwijamy i mamy nadzieję na miłe pisanie opowiadań. :) 

~Ainsell