piątek, 17 czerwca 2016

Od Rose

Róża poszła na zwiady, podobno w nocy na warcie widziała jakiegoś wilka. niech idzie, a ja w tym czasie będę miała trochę czasu dla siebie. Żwawym krokiem ruszyłam przed siebie. Lekki wiatr i upalne słońce. Mogę prosić o coś więcej? Tak. Nie. Sama nie wiem. Wtem znalazłam się niedaleko jakiejś wody. Niewiele myśląc, ruszyłam przed siebie i wyskoczyła wlatują prosto na...a właściwie obok jakiegoś wilka. Woda uniosła się lekko do góry, a potem znów wróciła do pierwotnego stanu. Jak skoczyłam, tak szybko i wyszła z wody. 
-P-przepraszam. To niechcący.-Zaczęłam się nerwowo tłumaczyć. 
,,Ale wpadka" pomyślałam. Wilk zlustrował mnie w wzrokiem by następnie spojrzeć mi prosto w oczy. 
-Kim jesteś?-Spytał po chwili. 
-Nazywam się Rose.-Odrzekłam.-A ty to...? 
-Occidere.-Powiedział. 
Po chwili nastała dość niezręczna cisza. 
-Tak tu cicho że aż mi w uszach dzwoni.-Zaśmiał się basior. -Masz watahę?-Spytał. 
-N-nie. Wraz z siostrą właśnie takowej szukamy, znasz może jakąś?-Spytałam. 
-Pewnie że tak. Twoja siostra pewnie już była/jest u alfy, więc cię zaprowadzę...masz może jakieś ziółka?-Spytał. 
Pytanie dość...nietypowe. 
-Konkretniej...? 
-No...na przykład hasz, marycha. Znasz kogoś kto to może mieć?-Dążył temat. 
-Marychę?-Spytałam. 
Occidere tylko przytaknął. Dotknęłam łapą ziemi i w chwilę zjawiła się na niej odrobina Marychy. Basiorowi oczy się dosłownie zaświeciły. 
-Zaprowadzisz mnie do alfy...? 
-Watahy Czarnego Płomienia.- Pewnie, czekaj chwilę.-Powiedział. 
Zerwał roślinę i schował. 
-Naprzód marsz! 
Część drogi rozmawialiśmy, a pozostały czas rozmawialiśmy. Standard. Wreszcie dotarliśmy do alfy. Na miejscu okazało się że moja siostra już została przyjęta i chyba poluje. Mnie też przyjęto, ale nie obyło się bez kilku pytań. 
-Occidere możesz pokazać Rose terytorium?-Spytał Ainsell. 
<Occidere?> Wena [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz