-Jak nie po dobroci, to siłą!-Krzyknęłam.
Basior obejrzał się i...po chwili chwyciłam go i zaczęłam unosić się w powietrzu.
-O...od kiedy latamy? Pierszy raz jestem prawdziwym głąbem gołębiem!-Krzyknął i wyprostował łapy jak ptak. Zaczął nimi machać na prawo i lewo. Westchnęłam i wrzuciłam basiora prosto do wody, na brzeg.
-Od twoich sucharów aż mi się chce pić.-Zażartowałam.
Basior wypłynął na brzeg. Za nim pojawił się...
<Occidere?> Wena mnie opuściła ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz